Gdy myślisz o myszoskoczku, to najpewniej do głowy przychodzi Ci konkretny jego gatunek, suwak mongolski, którego naukowa nazwa brzmi Meriones unguiculatus. W swobodnym przekładzie oznacza to ‘Szponiastego wojownika’. Stara legenda głosi, że tę nazwę nadał im Dżyngis Chan, kiedy myszoskoczek ugryzł w stopę niedoszłego zabójcę władcy właśnie w chwili, kiedy ten miał Dżyngis Chanowi wymierzyć śmiertelny cios. Ugryzienie sprawiło, że asasyn krzyknął z bólu i obudził Dżyngis Chana, który chwycił miecz zabójcy i udaremnił zamach na swoje życie. Od tego momentu Dżyngis Chan bardzo blisko zaprzyjaźnił się z myszoskoczkiem, nie rozstawali się w ogóle i gdziekolwiek cesarz się udał, tam podążał za nim jego wierny myszoskoczkowy wojownik.
Pierwszy znany rysunek myszoskoczka
Legenda pewnie została nieco podkolorowana z biegiem czasu, ale to nie szkodzi. Jedna rzecz pozostaje jednak w niej bez zmian: Dżyngis Chan potrafił dojrzeć przyjaciela w tym małym zwierzątku.
Wiele lat później francuski misjonarz, ojciec Armand David, który bardzo dużo podróżował po północnych i zachodnich Chinach, zbierał wiele okazów roślin i zwierząt, które do tej pory nie były znane nauce i wysyłał je do Paryża. Można powiedzieć, że wyprzedził Google o ponad 100 lat: ktoś w Paryżu mógł zadać sobie pytanie “Ciekawe, jak wygląda panda?”, a ojciec David pojechałby szukać pandy, którą mógłby przywieźć do Paryża. Średni czas wyszukiwania był, oczywiście, o wiele dłuższy, czasem się przeciągał do kilku lat. Jednym z wielkich odkryć ojca Davida był właśnie niedźwiedź panda. W 1867 r. wysłał kilka osobników suwaka mongolskiego do Europy i to właśnie wtedy pierwsze myszoskoczki stały się zwierzętami domowymi.
Aby dodać historii więcej głębi, istnieją dowody na to, że koszty wypraw ojca Davida były finansowane z reklam umieszczanych na jego łodzi. A ponieważ długość łodzi była niegdyś podawana w klikach (kilometrach w żegludze), to stąd się bierze, niestety, niesławny termin klikania w reklamę.
Ojciec Armand David
Z Europy jednak chomiki zostały przywiezione do USA dopiero sto lat później, gdzie teraz hoduje się ich najwięcej. W 1954 r. dr Victor Schwentker przywiózł nieco myszoskoczków do USA, aby prowadzić na nich badania. W laboratoriach zauważono natychmiast, jak myszoskoczki się świetnie nadają do hodowli domowej, gdy myszoskoczki zaczęły przynosić badaczom papier i bardzo się cieszyły, gdy wszyscy opuszczali laboratoria. Nie zajęło to więc dużo czasu, kiedy myszoskoczki wydostały się z laboratorium do sklepów zoologicznych, gdzie ich inteligencja i wrodzona dociekliwość od razu podbiły serca dzieci (wszędzie w Stanach Zjednoczonych oprócz stanu California, gdzie zabroniono ich sprzedaży).
Od drugiej połowy XX w. Popularność myszoskoczków nieprzerwanie rośnie na całym świecie i można śmiało powiedzieć, że są teraz jednymi z najpopularniejszych zwierząt domowych świata.
Komentarze
W tej sekcji nie ma jeszcze komentarzy